Od Redakcji: Prezentujemy tłumaczenie całości głośnego przemówienia węgierskiego premiera, opisywanego w zachodnich mediach jako „rzucenie wyzwania liberalnej demokracji”. Czy tak jest rzeczywiście? Ocenę pozostawiamy naszym Czytelnikom. Tytuł pochodzi od tłumacza.
Kiedy ostatnio widzieliśmy się tutaj w Tusnádfürdő rok temu, zacząłem swoje przemówienie mówiąc, że uczestniczymy w ostatnim spotkaniu przed zbliżającymi się wyborami powszechnymi na Węgrzech. Teraz mogę powiedzieć, że uczestniczymy w pierwszym spotkaniu po wyborach na Węgrzech, i mogę przekazać wam dobre wieści, że odnieśliśmy w tych wyborach zwycięstwo. A w rzeczywistości wygraliśmy dwa razy, ponieważ oprócz wyborów powszechnych były też wybory do Parlamentu Europejskiego. Zapewne każdy tutaj jest świadomy faktu, że 12 października tego roku będziemy przeprowadzać trzecie wybory – wybory samorządowe, które są bardzo istotne jeśli chodzi o węgierskie życie państwowe.
Pozwólcie mi zacząć moje dzisiejsze przemówienie od odwołania się na chwilę do ostatnich wyborów parlamentarnych, na które niesłusznie zwrócono mało uwagi. W wyniku tych wyborów rządzące chrześcijańsko-narodowe siły na Węgrzech, czyli Fidesz i Chrześcijańsko-Demokratyczna Partia Ludowa, otrzymały dwie trzecie miejsc w parlamencie – i to większością zaledwie jednego mandatu. Pamiętam sprzed kilku lat rozmowę z kimś o tym, że byłoby to taką szlachetną formą zemsty jeśli siły polityczne, które w grudniu 2004 roku głosowały przeciwko ponownemu dopuszczeniu do głosowania Węgrów mieszkających poza naszymi obecnymi granicami państwa, otrzymałyby „sprawiedliwą” nagrodę odnosząc klęskę w wyborach parlamentarnych w ten sposób, że nasza większość w postaci 2/3 zostałaby uzyskana dzięki głosom właśnie tych Węgrów mieszkających poza granicami. Muszę powiedzieć, że mimo wszystko istnieje pewien rodzaj równowagi moralnej w polityce. Z jednej strony często mamy nie bez przyczyny wątpliwości, ale nasza wiara jest czasami również wzmocniona. I w tym przypadku głosy Węgrów zagranicznych i wynikające z nich mandaty przyczyniły się do zdobycia przez węgierskie siły narodowe większości 2/3 mandatów w parlamencie. Dziękujemy wszystkim, których to dotyczy: Opatrzności, wyborcom, ustawodawcom na Węgrzech, i w takich momentach musimy też podziękować tym, którzy zwrócili się przeciwko nam i dostarczyli okazji aby dobro zwyciężyło, bo przecież bez zła dobro nie mogłoby wygrać.
Jednak to, co mam do powiedzenia dzisiaj nie jest związane z wyborami. Przewodniczący dzisiejszego zgromadzenia, przypominając transformację ustrojową, przedstawił nas jako tych, którzy zmienili ustrój. To wyraźnie wskazuje na fakt, że zmiana ustroju jest pokoleniowym doświadczeniem, w którym mierzymy wszystko, co dzieje się wokół nas. Jest to dla nas naturalne. Jednak dziś dzieje się to bardziej naszym kosztem niż na naszą korzyść. Zmiana ustroju, jako doświadczenie, jest oczywiście bardzo cenna, ponieważ – w przeciwieństwie do tego, co ludzie czasem myślą – polityka nie jest spekulatywna, ale musi być zbudowana z faktów i doświadczeń. A sytuacja dzisiaj jest taka, że doświadczenie to jest oczywiście bardzo cenne, ale w międzyczasie ma miejsce w świecie zmiana, który ma podobne znaczeniu do transformacji ustrojowej. I tak wyzwaniem intelektualnym, które przed nami stoi, jest wykorzystanie transformacji ustrojowej tylko jako doświadczenia, a nie jako punktu odniesienia w naszych debatach na temat zrozumienia przyszłości i wyznaczenia naszej drogi ku niej. Naszym punktem wyjścia zamiast tego jest wielka redystrybucja potęgi finansowej, gospodarczej, handlowej, politycznej i wojskowej, która w 2008 roku stała się jasna. Jest to zadanie, które należy skutecznie wykonać. Pomaga nam w tym fakt, że są ludzie, którzy urodzili się później niż my. I odkryli, że trudno przez wiele lat, aż do dziś, uznawać transformację ustrojową za punkt odniesienia, bo na przykład ktoś, kto urodził się w 1985 roku i miał pięć lat w momencie zmiany ustroju w 1990 roku, nie doświadczył tego tak samo jak my, a więc często nie jest włączony w dyskurs polityczny, bo po prostu nie rozumie odniesień, które starsze pokolenia czynią przy interpretacji teraźniejszości lub przyszłości. Myślę, że byłoby bardziej przydatne uznać transformację ustrojową za zakończony proces historyczny i zbiór doświadczeń, a nie za punkt wyjścia do dyskusji na temat przyszłości.
Punkt wyjścia do dyskusji na temat przyszłości, ponieważ, jeśli dobrze rozumiem, naszym corocznym zadaniem jest, aby razem spróbować zrozumieć co dzieje się wokół nas, wykorzystać z tego ważne chwile i przewidzieć, co się z nami stanie w przyszłość. I tak, jeśli to jest naszym zadanie, sugeruję przypomnieć sobie w skrócie, że w systemie światowym w XX wieku miały miejsce trzy wielkie zmiany światowe. Pod koniec I wojny światowej, pod koniec II wojny światowej, oraz w 1990 roku. Wspólna ich cechą, i być może mówiłem o tym tutaj już wcześniej, jest to, że w momencie wystąpienia tych zmian było to jasne dla wszystkich z praktycznie z dnia na dzień, że od teraz będą żyć w innym świecie niż ten, w którym mieszkali do tego czasu. Na przykład po traktacie w Trianon, było to absolutnie oczywiste tutaj, ale też w Budapeszcie. I podobnie po II wojnie światowej. Kiedy ludzie rozejrzeli się i zobaczyli wszędzie okupacyjne oddziały sowieckie, wiedzieli, że to był początek innego świata. I w 1990 roku, kiedy udało nam się odsunąć i wypędzić komunistów, było jasne po pierwszych wyborach parlamentarnych, że będziemy żyć w nowym świecie: Mur Berliński został obalony, przeprowadziliśmy wolne wybory, a to jest cała nowa przyszłość.
Stwierdzenie, które chciałbym przedstawić jako punkt wyjścia mojej wypowiedzi jest takie, że dzisiaj dzieje się w dzisiejszym świecie zmiana podobnej wartości i wagi. Przejawem tego, jest to, co możemy określić jako kryzys finansowy roku 2008, a raczej Zachodni kryzys finansowy. A znaczenie tej zmiany nie jest tak oczywiste, ponieważ w przeciwieństwie do poprzedniego trzech, ludzie zauważają ją w inny sposób. W czasie wielkiej zachodniej zapaści finansowej w 2008 roku, nie było jasne, że od teraz będziemy żyć w innym świecie. Zmiana ta nie jest tak ostra jak w przypadku pierwszych trzech wielkich globalnych zmian ustrojowych, ale jakoś zalewa nasze umysły w wolniejszym tempie, i tak jak mgła powoli osiada na krajobrazie, powoli pojmujemy wiedzę, że jeśli dobrze rozejrzymy się naokoło i poprawnie zanalizujemy wszystko, co dzieje się wokół nas, to jest to inny świat od tego, w którym żyliśmy sześć lat temu, a jeśli ekstrapolować te procesy w odniesieniu do przyszłości, co oczywiście pociąga za sobą zawsze pewne ryzyko, ale jest całkowicie uzasadnionym zadaniem intelektualnym, to jest oczywiste, że te zmiany będą jeszcze bardziej otwarte.
Aby zilustrować głębokość tych zmian, zebrałem kilka szokujących wypowiedzi i myśli ze świata zachodniego, i jedną lub dwie ze wschodu, bez określonej kolejności. Jeśli słucha się tych słów z pochodzącym sprzed 2008 roku, powiedzmy liberalnym światopoglądem, są one szokujące. Ale jeśli ktoś nie ujrzy ich z tej perspektywy, ale zamiast tego sprawdzi, jak daleko zaszliśmy w ciągu sześciu lat w dyskursie publicznym w tematach dyskusji i sformułowaniach idei, wtedy stwierdzenia które będę cytował pomogą nam zrozumieć zakres zmian, które zachodzą na całym świecie. Tak w skrócie. W Stanach Zjednoczonych prezydent regularnie i wielokrotnie mówi o tym, że Ameryka została przeniknięta cynizmem i że zadaniem całego społeczeństwa amerykańskiego, z rządem USA na czele, jest wypowiedzieć wojnę cynizmowi, który wynika z systemu finansowego. Przed rokiem 2008 mówienie coś takiego oznaczało wykluczenie z dyskusji w gronie dżentelmenów. A w dodatku dziwactwa systemu finansowego mogłyby spowodować, że obróciłoby się to przeciw nam i byłoby to zdecydowanie niebezpieczne. Natomiast takie wypowiedzi regularnie pojawiają się dziś w prasie amerykańskiej. Albo prezydent Stanów Zjednoczonych mówi, że jeśli ciężko pracujący Amerykanie regularnie muszą wybierać między rodziną i karierą, Ameryka straci swoje miejsce w światowej gospodarce. Albo prezydent USA otwarcie mówi o patriotyzmie gospodarczym. Wygłasza on tezy, za które nadal bije się i kamieniuje część węgierskiej sceny politycznej. Na przykład otwarcie mówi o tym, że duże korporacje, które zatrudniają pracowników z zagranicy powinny płacić sprawiedliwe podatki. Albo otwarcie mówi o tym, że rząd powinien finansować przede wszystkim korporacje, które zatrudniają Amerykanów. Wszystko to są głosy, myśli i wypowiedzi, które byłyby nie do pomyślenia sześć czy osiem lat temu. Albo idąc jeszcze dalej, według międzynarodowej sławy analityka siła amerykańskiej soft power jest w zaniku i wartości liberalne dziś ucieleśniają korupcję, seks i przemoc, i jako takie dyskredytują Ameryką i amerykańską modernizację. Następnie Open Society Foundation opublikowała raport – było to całkiem niedawno – w którym analizuje Europę Zachodnią i stwierdza, że Europa Zachodnia jest tak zajęta szukaniem rozwiązania sytuacji imigrantów, że zapomina o białej pracującej klasie. Albo brytyjski premier mówi, że dzięki zmianom, jakie zaszły w Europie, wielu ludzi stało się pasożytami na grzbiecie systemów opieki społecznej. Lub jeden z najbogatszych ludzi w Ameryce, który jako jeden z pierwszych inwestował w Amazon twierdzi, że żyjemy w społeczeństwie, które jest coraz mniej kapitalistyczne i coraz bardziej feudalne, a jeśli globalny system gospodarczy się nie zmieni, to klasa średnia zniknie, a wtedy wedle jego słów, biedni pójdą po bogatych z widłami. Tak zamiast modelu gospodarczego, który jest zbudowany od góry do dołu, potrzebujemy modelu ekonomicznego, który rośnie od środka. Nie chcę wyjaśniać tych idei, chcę po prostu przedstawić wam nowatorski charakter pomysłów, o których byłoby praktycznie niemożliwe mówić zaledwie kilka lat temu. Albo znowu z Ameryki: stopa bezrobocia wśród młodzieży wzrosła drastycznie, a to oznacza, że w przypadku zawodów, które oferują dobre zarobki, dzieci z rodzin, które są w dobrej sytuacji finansowej osiągnęły niepodważalną przewagę. A ludzie mówią to w ojczyźnie idei osiągania coraz lepszej pozycji. Albo coś innego: inny znany analityk twierdzi, że internet, który liberalny świat postrzegał jako symbol wolności przez wielu lat, został skolonizowany przez duże korporacje, i twierdzi, ni mniej ni więcej, że najważniejszą obecnie kwestią jest to, czy siły kapitalizmu, czyli duże międzynarodowe korporacje, dadzą radę pozbyć się neutralności internetu. I dalej, powiem wam o dobrym i nieoczekiwanym biegu wydarzeń, który jest bliski naszym sercom. Brytyjski premier, który zazwyczaj robi wszystko co w jego mocy, aby upewnić się czy jego ruch polityczny nie jest klasyfikowany jako chadecki, publicznie mówi o tym, że kluczowym elementem brytyjskiego systemu wartości jest chrześcijaństwo, a mimo wielokulturowości Wielka Brytania to kraj w głębi serca chrześcijański, i to jest coś z czego Brytyjczycy powinni być dumni.
Pytanie brzmi, czy można mnóstwo zmian, które zachodzą wokół nas, w trosce o ich zrozumienie odpowiednio opisać; czy możemy określić dwie lub trzy najważniejsze chwile z wszystkiego, co dzieje się wokół nas? Oczywiście, że można, i o tym wiele ludzi dzisiaj myśli i pisze. Opublikowano na ten temat kilka książek. Aby wyjaśnić sytuację globalną chciałbym zwrócić uwagę na tylko jeden z tych pomysłów. Moim zdaniem najbardziej prowokacyjne i ekscytujące pytanie powstałe w ubiegłym roku w zachodniej myśli społecznej można podsumować w następujący, oczywiście odpowiednio uproszczony, sposób. Istniejąca konkurencja między krajami, konkurencja pomiędzy istniejącymi na świecie grupami i sojuszami sił, jest uzupełniona o nowy element. Ponieważ ludzie zawsze mówili dużo o globalnej konkurencji, globalizacja i międzynarodowy charakter gospodarki spowodowały konieczność częstego dyskutowania, pisania i analizowania tego problemu, a więc znamy praktycznie każdy szczegół na temat globalnej konkurencji. Możemy określić co sprawia, że naród, grupa interesu ekonomicznego lub wspólnota która obejmuje kilka narodów, taka jak Unia Europejska, odnosi sukces w gospodarce międzynarodowej, lub dlaczego traci konkurencyjność. Jednak według wielu, a ja należę do tej grupy, nie jest to dzisiaj zasadnicza kwestia. Pozostaje ono ważnym pytaniem. Zawsze pozostanie to istotną kwestią dopóki ludzie będą się utrzymać z pieniędzy i gospodarki, a to jest coś, co nie może się zmienić w najbliższej przyszłości. Ale w toku jest ważniejszy wyścig. Wytłumaczyłbym to w ten sposób: trwa wyścig mający na celu rozwój państwa aż do odniesienia narodowego sukcesu.
Ponieważ państwo jest przede wszystkim formą organizacji społeczności, która w naszym przypadku czasem pokrywa się z granicami kraju, a czasem nie – poruszę ten temat ponownie nieco później – decydujący moment w dzisiejszym świecie może może być opisany stwierdzeniem, że trwa wyścig ku znalezieniu metody organizacji społeczności i państwa, która jest najbardziej zdolna uczynić naród i wspólnotę konkurencyjną na arenie międzynarodowej. Oto, panie i panowie, wyjaśnienie faktu, że najbardziej popularnym tematem w dzisiejszym myśleniu jest usiłowanie zrozumienia w jaki sposób systemy, które nie są zachodnie, nie są liberalne, nie są liberalnymi demokracjami i być może wcale nie są demokracjami, mogą mimo to odnosić sukcesy. Gwiazdami międzynarodowych analityków są dzisiaj Singapur, Chiny, Indie, Rosja i Turcja. I myślę, że nasza wspólnota polityczna rozpoznała i odpowiedziała na to wyzwanie poprawnie kilka lat temu, a być może także udało się jej przetworzyć je intelektualnie, a jeśli myślami wrócę do tego, co zrobiliśmy w ciągu ostatnich czterech lat, i do tego, co będziemy robić w ciągu najbliższych czterech lat, to rzeczy mogą rzeczywiście być interpretowane z tej perspektywy. Oznacza to, że zrywając z dogmatami i ideologiami, które zostały przyjęte przez Zachód i chcąc się od nich uniezależnić, staramy się znaleźć metodę organizacji społeczeństwa – nowe państwo węgierskie zdolne uczynić naszą wspólnotę konkurencyjną w wielkim globalnym wyścigu w nadchodzących dekadach.
Aby być w stanie to osiągnąć w 2010 roku, a zwłaszcza w tych dniach, wypowiadaliśmy się w sposób, który podobnie jak zdania które zacytowałem wam wcześniej, również został zakwalifikowany przez liberalny świat jako bluźnierstwo. Musieliśmy powiedzieć, że demokracja nie musi być liberalna. Właśnie dlatego, że państwo nie jest liberalne, w dalszym ciągu może być demokratyczne. I faktycznie musieliśmy również powiedzieć, że społeczeństwa, które są zbudowane na zasadzie państwa liberalno-demokratycznego prawdopodobnie nie będą w stanie utrzymać w nadchodzących dziesięcioleciach swojej globalnej konkurencyjności, która zostanie zmniejszona jeśli nie zmienią się one znacznie.
Faktem jest, że jeśli ujrzymy wydarzenia dziejące się wokół nas z tej perspektywy, tym co zwykle odbieramy jako nasz punkt wyjścia jest fakt, że do tej pory poznaliśmy trzy formy organizacji państwa: państwo narodowe, państwo liberalne i państwo opiekuńcze. Pytanie brzmi – co dalej? Węgierska odpowiedź na to pytanie brzmi: zbliża się era społeczeństwa opartego na pracy. Chcemy zbudować społeczeństwo oparte na pracy, które, jak już wspomniałem, nie wstydzi się tego, że nie jest liberalne. Co to wszystko oznacza?
Oznacza to, że musimy zerwać z liberalnymi zasadami i metodami organizacji społeczeństwa, i w ogóle z liberalnym rozumieniem społeczeństwa. Mam teraz to na myśli jedynie w odniesieniu do dwóch wymiarów, nie chcę robić długiego wykładu; chcę tylko poruszyć tę sprawę tak, żeby znaczenie tej kwestii mogło być odczuwalne. Jeśli chodzi o relację między dwojgiem ludzi, liberalna organizacja społeczeństwa opiera się na założeniu, że mamy prawo robić wszystko, co nie narusza wolności drugiej osoby. To jest ideologiczna zasada i punkt wyjścia, na którym świat węgierski opierał się przez dwadzieścia lat do roku 2010, przyjmując ogólną zasadę Europy Zachodniej. Jednakże potrzebowaliśmy tu na Węgrzech dwudziestu lat zanim zdołaliśmy zidentyfikować problem, że choć jest to bardzo atrakcyjna idea, nie jest jasne, kto będzie ustalał limity, po przekroczeniu których ktoś narusza naszą wolność. A ponieważ nie są one automatycznie dane, ktoś musi o nich decydować. A ponieważ nie wyznaczyliśmy nikogo aby o tym decydował, doświadczaliśmy w życiu codziennym tego, że decyduje najsilniejszy. Nieustannie doświadczaliśmy tego, że słabi są rozdeptywani. Konflikty w sprawie akceptacji wzajemnej wolności nie są rozstrzygane według jakiejś abstrakcyjnej zasady sprawiedliwości, zamiast tego rację ma zawsze silniejsza strona. To jest zawsze silniejszy sąsiad, który decyduje, gdzie będzie podjazd dla samochodów; to jest zawsze silniejsza strona, bank, który decyduje o oprocentowaniu kredytów hipotecznych, i który zmienia je w połowie okresu w razie potrzeby, i mógłbym wymieniać dalej z długiej listy przypadków, których jednostki i rodziny ze słabszym ekonomicznym mechanizmem obronnym regularnie doświadczały w ciągu ostatnich dwudziestu lat. W odpowiedzi na to sugerujemy, i staramy się zbudować węgierskie życie państwowe wokół tej idei, że nie na takiej zasadzie społeczeństwo powinno być budowane. Nie można tego wprowadzić prawnie, mówimy teraz o intelektualnym punkcie wyjścia. Węgierskie społeczeństwo nie powinno być oparte na zasadzie, że dozwolone jest wszystko póki nie narusza wolności drugiej osoby, lecz że nie należy czynić innym tego, czego się nie chce aby inni czynili tobie. I staramy się zbudować świat zwany społeczeństwem węgierskim wokół tej zasady, w węgierskim myśleniu publicznym, w systemie edukacyjnym i poprzez osobisty przykład z własnego zachowania. Jeśli spojrzymy na tę samą ideę w stosunku do relacji między jednostką a społeczeństwem, bo do tej pory mówiliśmy o relacji między dwiema jednostkami, to widzimy, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat węgierska demokracja liberalna, która się wykształciła, nie była w stanie urzeczywistnić wielu dobrych rzeczy. Przygotowałem ich krótką listę.
Liberalna demokracja nie była w stanie otwarcie określić i zaangażować istniejącego rządu, włączając w to używanie jego konstytucyjnych uprawnień, do służby poprzez swoją pracę interesowi narodowemu. A w rzeczywistości zakwestionowała samą ideę istnienia interesów narodowych. Nie zaangażowała istniejącego rządu do uznania, że Węgrzy mieszkający na całym świecie są częścią narodu węgierskiego, i poprzez swoją pracę próby wzmocnienia tej społeczności. Liberalna demokracja i liberalne państwo węgierskie nie chroniło kapitału społecznego. Możemy w tych dniach słyszeć coś przeciwnego, jak w przypadku niektórych przejęć, i wrócę do tego później, ponieważ państwo węgierskie niedawno przejęło bank; obrazem, który wydaje się być poddawany różnym interpretacjom jest to, że państwo węgierskie coraz częściej przejmuje majątek i klasyfikuje go jako własność publiczną, czym przekracza zazwyczaj dopuszczalne zachowanie w Europie. W rzeczywistości, gdy przyjrzymy się bliżej wskaźnikowi majątku publicznego w państwach członkowskich Unii Europejskiej – a „Financial Times” opublikował szczegółowy wykaz tego rodzaju nie tak dawno – Węgry są na samym dole tej listy. Wskaźnik aktywów publicznych jest wyższy niż na Węgrzech w każdym kraju, z wyjątkiem może dwóch. A więc możemy spokojnie powiedzieć, że liberalna demokracja, w porównaniu do innych państw Europy, okazała się również niezdolna do ochrony aktywów wspólnotowych, które są wymagane do samowystarczalności narodu. Liberalne państwo węgierskie nie było też w stanie ochronić kraju przed upadkiem w długi. I wreszcie nie ochroniło w kraju rodzin, mam na myśli w tym przypadku system kredytów walutowych. Nie udało się mu zapobiec również upadkowi rodzin w niewolę zadłużenia. W związku z powyższym, wybory w 2010 roku, a zwłaszcza w świetle wyborczego zwycięstwa w 2014 roku, można interpretować w ten sposób, że w wielkim światowym wyścigu, który trwa aby utworzyć najbardziej konkurencyjne państwo, obywatele Węgier oczekują od węgierskich przywódców znalezienia, sformułowania i stworzenia nowej metody węgierskiej organizacji państwowej, która zastępując państwo liberalne i epokę liberalnej demokracji, oczywiście z poszanowaniem wartości chrześcijańskich, wolności i praw człowieka, ponownie uczyni społeczność węgierską konkurencyjną, i które dotrzyma i dopełni niedokończone zadania i niezrealizowane obowiązki, które właśnie wymieniłem.
To, co dzisiaj dzieje się na Węgrzech może być przeto interpretowane przez stwierdzenie, że panujące przywództwo polityczne dziś próbuje upewnić się, że osobista praca i interesy ludzi, które należy uznać, są ściśle związane z interesem wspólnoty i narodu, i że ten związek musi być zachowany i wzmocniony. Innymi słowy, naród węgierski nie jest po prostu grupą osób, ale społecznością, która musi być zorganizowana, wzmocniona i w rzeczywistości utworzona. I w tym sensie nowe państwo, które budujemy na Węgrzech jest państwem nieliberalnym. Nie odrzuca podstawowych zasad liberalizmu, takich jak wolność, i mogę wymienić jeszcze kilka, ale nie czyni tej ideologii centralnym elementem organizacji państwowej, lecz obejmuje inne, specjalne, narodowe podejście.
A teraz muszę powiedzieć o przeszkodach, które musimy pokonać, aby to urzeczywistnić. Może być tak, że to co mówię jest w tym towarzystwie oczywiste, ale kiedy to wszystko musi być przełożone na program polityczny i pracę, już tak może nie być. Nie będę wymieniał wszystkich przeszkód, lecz tylko wspomnę kilka z nich, a mówiąc precyzyjnie dwie; niekoniecznie najważniejsze, ale z pewnością najbardziej interesujące. Zależność pomiędzy zawodowym politykiem i organizacjami pozarządowymi. Państwo musi być oczywiście nadzorowane i kierowane przez kogoś; przez przywódców, którzy zostali należycie wybranych i otrzymali mandat do tego. Ale wtedy na peryferiach życia państwowego zawsze pojawiają się organizacje pozarządowe. Teraz pozarządowe środowiska na Węgrzech malują bardzo osobliwy obraz. Ponieważ, w przeciwieństwie do zawodowych polityków, działacz obywatelski lub społeczny jest zorganizowany od podstaw, stoi finansowo na własnych nogach i jest oczywiście wolontariuszem. Natomiast jeśli spojrzymy na środowiska pozarządowe na Węgrzech, a przynajmniej na te organizacje, które regularnie są na widoku publicznym – i ostatnia debata dotycząca norweskich dotacji przyniosła to na powierzchnię – widzę, że mamy do czynienia z opłacanymi działaczami politycznymi. A w dodatku ci opłacani działacze polityczni są opłacani przez cudzoziemców. Są działacze, którzy są opłacani przez konkretne zagraniczne grupy interesów, o których trudno jest sobie wyobrazić, że widzą takie płatności jako inwestycje społeczne, a o wiele bardziej realistycznie jest sądzić, że zamierzają skorzystać z tego systemu instrumentów aby wywierać wpływ na węgierskie życie polityczne w odniesieniu do danej kwestii w danym momencie. I tak, jeśli chcemy stworzyć nasze państwo narodowe i zastąpić nim państwo liberalne, bardzo ważne jest, aby jasno stwierdzić, że nie przeciwstawiamy się w tym miejscu organizacjom pozarządowym, i to nie organizacje pozarządowe działają przeciw nam, ale opłacani działacze polityczni, którzy próbują egzekwować na Węgrzech interesy zagraniczne. Dlatego wielce uzasadnione jest, że węgierski parlament powołał komitet do regularnego monitorowania, rejestrowania i upubliczniania obcych wpływów, tak by każdy z nas, w tym wy, mógł dokładnie wiedzieć kim są prawdziwe postacie za tymi maskami.
Pozwolę sobie wymienić inny przykład, który jest kolejną przeszkodą do reorganizacji państwa. Kiedy wspominam Unię Europejską, czynię tak nie dlatego, że uważam, że niemożliwe jest w ramach Unii Europejskich zbudowanie nowego państwa ufundowanego na zasadach nieliberalnych i narodowych. Myślę, że jest to możliwe. Nasze członkostwo w Unii Europejskiej nie wyklucza tego. Może być prawdą, że powstaje wiele kwestii i rozwija się wiele konfliktów, i że musimy tam rozegrać wiele bitew, ale nie to mam teraz na myśli, lecz inne zjawisko, którego prawdopodobnie w tej formie nie znacie. Kiedy wygasła między Unią Europejską a Węgrami umowa określająca relacje finansowe między UE i Węgrami przez ostatnie siedem lat – wygasła w tym roku – i wyszła kwestia zawarcia umowy na najbliższych siedem lat – to teraz jest w toku – wybuchł spór. A potem musiałem uzbroić się w kilka faktów i podstawowych informacji, aby zrozumieć naturę tego sporu. I co zobaczyłem? Ujrzałem, że ci ludzie – a są ich setki – których zadaniem jest nadzorowanie rozwoju gospodarczego i funduszy na rzecz rozwoju społecznego, do których Węgry mają prawo – nie są one czymś przyznawanym, ale czymś do czego mamy zgodnie z umową prawo – otrzymują swoje wynagrodzenie bezpośrednio z Unii Europejskiej. Oznacza to, że na Węgrzech rozwinęła się eksterytorialność. I wtedy okazało się, że płace te stanowią cztero- czy pięciokrotność, a czasem ośmiokrotność wynagrodzenia wypłacanego w węgierskim sektorze publicznym. To oznacza, że Węgry z trudem szły przez siedem lat, podczas gdy osoby, które nadzorowały i podejmowały decyzje dotyczące największego i najbardziej dostępnego finansowania rozwoju gospodarczego i społecznego, i które były opłacane przez innych, otrzymywały kilkakrotnie większe wynagrodzenie niż pracownicy węgierskiej administracji. Podobnie trzydzieści pięć procent wszystkich pieniędzy, które weszły w węgierską gospodarkę i życie społeczne były odliczane jako wydatki. Na rzeczy, które nie były nierozerwalnie związane z danym zadaniem, takie jak przygotowanie, analiza, planowanie, doradztwo, i wszelkiego rodzaju inne rzeczy.
Powodem sporu, który wywiązał się ostatnio między UE i Węgrami, był fakt, że zmieniliśmy ten system i rząd podjął decyzję, zgodnie z którą w ramach tej nowej, nieliberalnej koncepcji państwa ci, którzy są odpowiedzialni za dystrybucję funduszy unijnych, muszą być zatrudnieni przez państwo węgierskie, co oznacza, że w zamian za swoją pracę mogą otrzymać nie więcej niż to, co otrzymałby ktoś pracujący na podobnym stanowisku w węgierskiej administracji publicznej. A 35 forintów na sto nie może już być odliczone jako koszty, ponieważ kwota ta przez najbliższe siedem lat nie może przekraczać piętnastu procent. Maksymalnie piętnaście procent! Te wszystkie decyzje brzmią same w sobie jako decyzje polityczne, ale w rzeczywistości nie mówimy tu o decyzjach politycznych, ale o tym, że trwa reorganizacja państwa węgierskiego, przeciwna do liberalnej logiki organizacji państwa ostatnich dwudziestu lat. Trwająca reorganizacja państwa jest oparta o interesy narodowe. Konflikty, które napotykamy na swoich ścieżkach nie są przypadkowe i nie są wynikiem głupoty, choć czasami może tak być, ale są to spory, które muszą iść w parze z odbudową państwa i procesem samookreślenia.
Na zakończenie muszę powiedzieć, co może nie za bardzo za brzmi jak zdanie wypowiedziane przez kogoś o tak wysokiej pozycji, że w przyszłości może się zdarzyć cokolwiek. I trudno jest określić co. Może się zdarzyć, panie i panowie, że w przestrzeni powietrznej sąsiedniego kraju zostanie zestrzelony samolot pasażerski. Może się zdarzyć, że setki ludzi umrą z przyczyn, których nie możemy zrozumieć, mówiąc bez ogródek, w wyniku tego, co jest ze wszystkich zamiarów i celów aktem terrorystycznym. Może się zdarzyć, panie i panowie, że w Stanach Zjednoczonych – i odnoszę się tu do wiadomości którą przeczytałem wczoraj – że w Stanach Zjednoczonych Senat, a może był Senat razem z Izba Reprezentantów, zdecydują się odwołać prezydenta Stanów Zjednoczonych za regularne przekraczanie jego uprawnień. Kiedy wracam do tych informacji widzę, że nie tylko planują go odwołać, ale też prezydent USA został oskarżony o wielokrotne przekroczenie swoich uprawnień. Wyobraźcie sobie co by się stało, gdyby parlament węgierski podał premiera do sądu za przekroczenie uprawnień, a następnie sąd uznał go za winnego. Jak długo mogę pozostać w urzędzie, drodzy państwo? Powołuję się na te przykłady, ponieważ żyjemy w świecie, w którym wszystko może się zdarzyć. Może być nawet tak, że gdy toczą się różne postępowania sądowe, w pierwszej kolejności Węgrzy będą mogli otrzymać z powrotem od banków setki miliardów forintów, które nigdy nie powinny być pobrane. Nawet to może się zdarzyć, panie i panowie! Chcę przez to powiedzieć, że jest praktycznie niemożliwe, aby dokładnie lub z nieznacznym marginesem błędu przewidzieć wydarzenia. Może się nawet zdarzyć, przywołując na zakończenie inny pokrzepiający przykład, że po zwycięskich wyborach rząd węgierski deklaruje, że przynajmniej pięćdziesiąt procent węgierskich zasobów finansowych musi być w węgierskich rękach. Nie w rękach państwa, ale w rękach Węgrów. I stanie się to zaledwie trzy miesiące po wyborach. Ponieważ właśnie to się stało. A to ze względu na fakt, że rząd węgierski w pierwszej kolejności przejął ponownie bank, który nigdy nie powinien się dostać w ręce zagraniczne, i w rezultacie wskaźnik węgierskiej własności w sektorze bankowym przekracza obecnie 50%.
Pozostaje tylko pytanie, ale to nie jest moja sprawa aby odpowiedzieć w tym przypadku, czy powinniśmy bać się takiej sytuacji, w której wszystko może się zdarzyć? Powinniśmy się bać, czy zamiast tego powinniśmy być pełni nadziei? Z uwagi na fakt, że obecny porządek świata nie jest szczególnie w naszym guście, myślę, że zrobimy lepiej jeśli poczujemy, że epoka, w której wszystko się może zdarzyć, a która stoi przed nami, chociaż według wielu niesie sobą niepewność i może nawet oznaczać kłopoty, niesie sobą conajmniej tyle samo szans i możliwości dla narodu węgierskiego. I tak zamiast strachu, izolacji i wycofania, zalecam hart ducha, myślenie naprzód i racjonalne, ale odważne działania na rzecz węgierskiej społeczności Kotliny Karpackiej, a właściwie całej społeczności węgierskiej rozrzuconej po całym świecie. Z łatwością może być tak, że skoro wszystko może się zdarzyć, nasz czas nadejdzie.