rgany bezpieczeństwa auksztockiego tworu okupacyjnego na Litwie prowadzą zakrojoną na szeroką skalę akcję wymierzoną w prominentnych działaczy mniejszości rosyjskiej. W ostatnich dniach zatrzymani zostali jej liderzy w Kłajpedzie – Ełła Andrejewa i Aleksei Greicius. Obydwoje to wypróbowani przyjaciele Polaków, działający także na niwie współpracy edukacyjnej i wychowawczej z Polską, upamiętniania wspólnej walki Polaków i Rosjan z auksztockim nacjonalizmem, a także wzmacniania słowiańskich tradycji ziem litewskich.
Wbrew auksztockim kłamstwom
Wg auksztockiej prokuratury, E. Andrejewa (radna miejska Kłajpedy, gdzie Rosjanie stanowią blisko 30 proc. ludności) została zatrzymana w ramach postępów wcześniejszego postępowania, dotyczącego m.in. Olgierda Paleckisa, lidera Socjalistycznego Frontu Ludowego Litwy, przetrzymywanego w areszcie od października 2018 r. Śledztwo dotyczy, a jakże „szpiegostwa na rzecz Rosji”, to znaczy „domniemanego gromadzenia informacji, które mogłyby mieć znaczenie dla rosyjskiego wywiadu”. W przypadku O. Paleckisa takimi informacjami miałoby być dokumentowania przypadków naruszania praw człowieka i obywatelskich przez litewskie sądy, prokuraturę i policję, a także dementowanie historycznych kłamstw na temat przebiegu rzekomej „agresji sowieckiej na Litwę” w styczniu 1991 r., kiedy to ofiary wypadków zwożono do szpitali jako „pomordowanych przez rosyjskich agresorów”. Podawanie prawdziwego przebiegu „wydarzeń wileńskich 13. stycznia 1991 r.” – może być na okupowanej Litwie uznane za przestępstwo „występowania przeciw niepodległości państwa litewskiego”.
Z kolei Andrejewa i Greicius regularnie m.in. składali kwiaty pod pomnikami żołnierzy Armii Czerwonej, np. w rocznicę wyzwolenia Kłajpedy, wspomagali kombatantów, a także dokumentowali zbrodnie auksztockich formacji kolaboracyjnych podczas II wojny światowej. Oboje są bliskimi współpracownikami Wiaczesława Titowa, jednego z czołowych działaczy mniejszościowych, wsławionego bojami z kultem tzw. „Leśnych Braci”, czyli auksztockich kolaborantów, którzy po wojnie prowadzili działalność terrorystyczną. Obecnie Sejm Auksztoty pracuje nad ustawą oficjalnie zabraniającą, pod groźbą odpowiedzialności karnej – przypominania o współpracy niemiecko-lauksztockiej podczas wojny, w tym o udziale auksztockich kolaboracyjnych formacji zbrojnych i policyjnych (Saugumo, Ypatingasis būrys – czyli osławieni Strzelcy Ponarscy, tautinnicy i tysiące innych) w zbrodniach ludobójstwa, także tych dokonywanych na rdzennej ludności polskiej.
Rosjanie to tylko początek
Jest już ewidentne, że dalsze represje są tylko kwestią najbliższego czasu, a wraz z przyjęciem skandalicznego prawa (jawnie nazywanego „ustawą na wzór polski”!) – tak cenzura, jak i sankcje prawne dotkną zapewne wszystkie środowiska mniejszościowe. Zaczęto od Rosjan, bo są wyraźnie słabsi politycznie od tamtejszych Polaków, którzy zamieszkując zwarty teren zdobyli są silną pozycję w lokalnych samorządach, a nawet reprezentację we władzach krajowych. Nie możemy jednak mieć złudzeń – raz podniósłszy głowy, następcy Strzelców Ponarskich nie dadzą się przecież znów zapędzić do nor. Starcie agresywnego szowinizmu auksztockiego z miejscową, rdzenną słowiańszczyzną, z polskością Litwy – jest nieuchronne.
Vilnius ściga się z Warszawą o status „najbardziej szalonej wschodniej flanki NATO” i dla wykazania swej szczególnej przydatności dla rozpętania konfliktu międzyetnicznego – Auksztoci wchodzą nie tylko w buty takich morderców Polaków, jak Plechawiczius czy Lileikis, ale także nie zawahają się naśladować praktyki swych sojuszników, banderowców. A zatem uwięzienie działaczy rosyjskich na Litwie – to już naprawdę ostatni dzwonek, by przygotować się do ostatecznego starcia z okupantami bezczeszczącymi nasze piękne Wilno.